Ostatnio byłam w odwiedzinach u rodzinki. Chciałam każdemu coś własnoręcznie zrobionego podarować. Plan był taki żeby zabrać się za wszystko odpowiednio wcześnie, aby się nie gonić:) Ale jak to zwykle bywa nie do końca mi to wyszło... to nie miałam weny... to mi czegoś brakowało... to mi coś nie wyszło... i tak w kółko:) Skończyło się tak, że ostatnie 2-3 dni przed wyjazdem zamiast się pakować i szykować do drogi siedziałam przy maszynie non stop... ale się udało :-) Z czego jestem bardzo dumna
Jako, że to wciąż dopiero początek mojej przygody z szyciem przymknijcie oko na pewne niedoskonałości... hi hi hi
No i jeszcze jedno, nie sfotografowałam jednego prezenciku dla Gosi (mojej przyszłej szwagierki), bo jak zwykle fotki robiłam na ostatnią chwilę w dniu powrotu. Obiecuję, że jeśli zdobędę jakoś te fotki (a podarowałam Gosi mini chustecznik torebkowy i breloczek w kształcie serca) to wrzucę na bloga.
Dla rodziców były kieszonki do mocowania na wieszaku + serca do kompletu:
Dla siostry zając tildowy, którego jakiś czas temu jej obiecałam:
Dla Babci chustecznik a raczej pokrowiec na pudełko z chusteczkami (wg wzoru) i serce na dzień Babci:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz